Pracując wtedy jako nauczyciel Przysposobienia Obronnego, w magazynku uzbrojenia mojej pracowni przedmiotowej poza egzemplarzami ostrej broni palnej i amunicji posiadałem kilka przyrządów do mierzenia radiacji. Może nie tak dokładnych, jak dzisiejsze, jednak nie kłamiących jak ówczesne władze PRL. Użyłem ich. Moje przerażenie wywołał dopiero obowiązek stawienia się z moją klasą (miałem wychowawstwo) na pochód 1-Majowy. Młodzieży powiedziałem prawdę. Z pochodu zrezygnować nie mogliśmy. Poprosiłem więc swoich wychowanków o jak najszybsze udanie do swoich domów po pochodzie, nie wychodzenie na dwór jak też nie otwieranie okien. Bo zdarzyła się katastrofa!
Dane mi było przebywać z Strefie Zakazanej. Widzieć straszne widoki nagle opuszczonych wiosek, domów, budynków gospodarczych. Czerwony Las. Jak też samo miasto Prypeć. Oglądać później z bliska sarkofag kryjący to, co pozostało z czwartego reaktora. Nie mogłem jeść i nie mogłem tego wieczora usnąć. Los mieszkających tam oraz usuwających później skutki awarii był nieludzki! Brak słów, aby opisać tę tregedię.
Katastrofa w Czarnobylskiej Elektrowni Atomowej miała miejsce 26 kwietnia 1986 w reaktorze nr 4 Czarnobylskiej Elektrowni Jądrowej. W wyniku awarii i przy przegrzaniu się rdzenia reaktora nastąpił wybuch wodoru, pożar oraz rozprzestrzenienie się ogromnych ilości substancji promieniotwórczych.
Była to największa katastrofa w historii energetyki jądrowej i jedna z największych katastrof przemysłowych XX wieku. Została zakwalifikowana do siódmego, najwyższego stopnia w skali INES.
Czwarty reaktor został całkowicie zniszczony. Obszar o powierzchni od 125 000 do 146 000 km² terenu na pograniczu Białorusi, Ukrainy i Rosji, uległ skażeniu promieniotwórczemu. Chmura radioaktywna wyrzucona wysoko w powietrze z uszkodzonego reaktora rozprzestrzeniła się po całej Europie. Z terenu skażenia ewakuowano i wysiedlono ponad 350 000 osób.
Czarnobylska Elektrownia Jądrowa leży w pobliżu miasta Prypeć na Ukrainie, 18 km na północny zachód od miejscowości Czarnobyl, 16 km od granicy ukraińsko-białoruskiej i około 110 km od Kijowa. W jej skład wchodziły cztery reaktory typu RBMK-1000, każdy o maksymalnej mocy cieplnej 3,2 GW.
Budowa elektrowni rozpoczęła się w latach 70. Reaktor nr 1 uruchomiony został w roku 1977, w 1978 oddano do użytku reaktor nr 2, następnie nr 3 (1981) oraz nr 4 (1983). W momencie wypadku trwała budowa reaktorów nr 5 i 6.
Przyczyną techniczną katastrofy były błędy konstrukcyjne reaktora polegające na niekontrolowanym wzroście jego mocy i w efekcie wrzenia wody w reaktorze oraz w trakcie wprowadzania do niego prętów kontrolnych. Spowodowała to ich błędna konstrukcja. Za przyczyny organizacyjne i proceduralne można również uznać ogólny brak kultury bezpieczeństwa w ZSRR. Polegał on na braku przedkładania zasad bezpieczeństwa nad innymi celami. Rażący był brak niezależnego nadzoru bezpieczeństwa jądrowego, brak analiz bezpieczeństwa. W eksperymencie nie wzięli udziału specjaliści od bezpieczeństwa jądrowego.
Zapoczątkował katastrofę niewłaściwy zrzut prętów bezpieczeństwa do rdzenia reaktora. Nie przerwało to jego działania a znacznie zwiększyło jego moc. Błędna konstrukcją prętów i zwiększenie ilości pary w kanałach w trakcie ich wsuwania przesądziły o tragedii. Zrzut awaryjny prętów już nie pomógł, znaczne ich przegrzanie zdeformowało kanały, w efekcie pręty nie opadły. W wyniku słabszego chłodzenia rdzenia, niekontrolowanie wzrosła ilość pary i ta zwiększyła szybkość reakcji jądrowej. Nastąpiło uszkodzenie koszulek prętów paliwowych. Następnie pręty zostały rozerwane, powodując wyrzut stopionego paliwa do wody. Woda błyskawicznie zamieniła się w parę. Para wodna reagując z cyrkonem wytworzyła wodór, który wydostał się z rdzenia do grafitowego reflektora neutronów. Tutaj zmieszał się z powietrzem i wybuchł. Zniszczył on reaktor oraz jego budynek. W efekcie eksplozji elementy reaktora zostały rozrzucone wokół. Odsłonięty i silnie rozgrzany grafit zapalił się, a rozgrzane produkty spalania wraz z parą i pyłami powstałymi ze stopienia rdzenia, uniosły się w powietrze na wysokość do 10 km. Niesione jego prądami zostały rozsiane po bardzo dużym obszarze. Z pożarem uporano się dopiero po kilku godzinach. Zasypywanie zaś samego reaktora trwało długich 10 dni.
Po katastrofie władze najwyższe Związku Radzieckiego główną winą obarczyło operatorów reaktora.